Menu Zamknij

Anglia wraca do postu

EksHom V 2011

 

 

Zaskoczył mnie ten news niesamowicie. Tydzień temu Konferencja Episkopatu Anglii i Walii wydała dokument, w którym ogłasza powrót do wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych.  Od 16 września tego roku, czyli w pierwszą rocznicę wizyty papieża Benedykta XVI na Wyspie, katolicy znajdujący się na terenie Anglii i Walii (ale nie Szkocji) nie będą mogli spożywać mięsa w każdy piątek.

Pozwolę sobie na trzy zachwyty i cztery komentarze otwarte.

 

Piękne jest to, że Konferencja pomyślała także o wegetarianach. Zarówno oni jak i ci wszyscy, którzy nie jedzą mięsa z różnych względów, mają powstrzymać się od spożywania w piątek pokarmu przez siebie wybranego.

Piękne jest również to, że postawiono na konkret. W świecie gdzie sprawy są bardziej zamydlane niż samo mydło, taki akt wydaje się niesamowitym punktem odniesienia.

Uderzające jest również to, że decyzję tę podejmuje Episkopat Anglii i Walii, krajów, w których zdaje się dominować agnostycyzm i ateizm, a nieustanna styczność z Kościołem Anglikańskim i jego nowatorskimi pomysłami zdawałyby się przeczyć sensowi powrotu do tradycji. Jeśli wpisać w to choćby i nową konstytucję Węgier, to rodzi się nadzieja, że przyszłość niekoniecznie musi należeć do tych, którzy walczą z Bogiem i chrześcijańskimi wartościami. Po latach rewolucji seksualnej i zachwytu nad możliwością robienia co się chce, znów do głosu dochodzi jakiś ludzki rozsądek, który nie chce wolności bez ograniczeń.

 

Z drugiej strony zastanawia mnie jeden z argumentów: chodzi o to, żeby katolicy mieli zewnętrzny znak, który odróżniałby ich od innych. Przecież tych znaków to my już mamy naprawdę wystarczająco. Trzeba tylko nie chować je do lamusa. Niedzielna Msza św., nie używanie antykoncepcji, nie udzielanie rozwodów, zamieszkanie dopiero po ślubie i wiele innych drobniejszych przykazań jest okazją do bycia świadkiem  swojej wiary.

Trochę też widzę naciąganą argumentację a tym punkcie, w którym mówi się o tym, żeby być jedno z powszechną praktyką Kościoła. Ale w takim razie dlaczego ta sama Konferencja wydała w 1984 roku dokument, w którym od tej tradycji odchodziła? Poza tym, przecież większość krajów katolickich Europy zamieniła wstrzemięźliwość od mięsa na czyny miłosierdzia.

Stawiam także pytanie o przeciętnego katolika. Nie wiem na ile inicjatywa ta była oddolna, ale nie za bardzo sobie wyobrażam, że teraz wszyscy będą przychodzić do spowiedzi i wyznawać, że  w piątek nie jedli mięsa. Może być ten sam problem co w Polsce z zabawami w piątek. Zanim ustanawia się przykazanie kościelne trzeba solidnie pomyśleć o wszystkich konsekwencjach, bo można nieźle namieszać ludziom w sumieniach albo niechcąco przyczynić się do lekceważenia prawa

Najbardziej jednak martwi mnie fakt, że angielski powrót do wstrzemięźliwości mięsnej może być znakiem kapitulacji Nowego Testamentu przed Starym. W Kościele wielu uważało, że mięso trzeba zastąpić uczynkami miłosierdzia, być bardziej dla drugiego, pamiętać o potrzebujących zwłaszcza w piątek. Ale widząc, że taka zmiana prawa nic nie pomogła i nikt w piątek nikomu szczególnie nie pomagał, zarządza się powrót do wstrzemięźliwości mięsnej. Zamiast myśleć o drugich i główkować się, co by tu dla innych zrobić, o wiele prościej jest po prostu nie jeść mięsa i czuć się już dobrym katolikiem.

 

 Osobiście ucieszyłem się z decyzji Episkopatu Anglii i Walii. Ale to wcale nie jest dowód na to, że jestem człowiekiem Nowego Przymierza.

Opublikowano w Ekspres Homiletyczny