Menu Zamknij

Dziesięć problemów między ciałem a prochem

EksHom XI 2011

 

 

Lecąc ostatnio z Krakowa do Dortmundu zabrałem do podręcznej torby butelkę z wodą. Oczywiście podczas kontroli wylądowała  w koszu. Grzeczna obsługa zaproponowała bym kupił identyczną już po przejściu bramek. No cóż. Można do tego podejść dwojako. Pomyśleć, że przepis to przepis albo szukać takich urządzeń, które byłyby w stanie skontrolować bezpieczeństwo wnoszonych napoi. To mało zdarzenie zachęciło mnie by zabrać głos na temat listu o kremacji. Pozwolę sobie zwrócić uwagę na dziesięć problemów wynikających z przedstawionego w liście stanowiska.

 

Po pierwsze, problem finansowy. Nie zacząłbym od niego, ale już kilka osób doszukuje się w stanowisku Kościoła chęci zarobienia więcej pieniędzy. Nawet jeśli księża nie będą pobierać większych opłat niż dotychczasowe ofiary, to sam fakt konieczności kupienia trumny tylko na Mszę nad ciałem, by potem zapłacić za kremację i urnę, raczej podniesie koszty. Kto bowiem będzie chciał odprawiać Mszę przy samym ciele zmarłego, bez w miarę przyzwoicie wyglądającej trumny?

 

Po drugie, problem psychologiczny. Nawet jeśli obrzęd złożenia urny do kolumbarium ma być w założeniu mniej uroczysty, to przecież i tak najbliższa rodzina, czyli ci, którzy najbardziej cierpią, będą musieli dwukrotnie uczestniczyć w publicznej żałobie.

 

Po trzecie, problem socjologiczny. Może to nie jest wielki problem, ale pozostaje pytanie, kiedy ma być stypa. Przecież nie dwa razy.

 

Po czwarte, problem historyczny. Chodzi o tych, którzy już poddali krewnych kremacji. Ton listu sugeruje, że tym samym zdecydowali się na trochę gorszy krok. I rani przez to wielu ludzi. A przecież dotychczas nie wydawało się, że ta forma jest jakoś deprecjonowana. Nieraz i księża biskupi odprawiali Msze św. pogrzebowe przy urnie i nie kojarzę jakiegokolwiek z tym związanego problemu. Ale mogę się mylić.

 

Po piąte, problem prawny. List sugerując, iż Msze św. powinno sprawować się nad ciałem zmarłego, dopuszcza jednocześnie odprawianie Mszy na urną. Mówiąc jednak o warunkach, kiedy taka Msza może być sprawowana (względy praktyczne,  ktoś z rodziny z daleka), zostawia tym samym taką lukę, że nawet sam rzecznik KEP-u stwierdził, że prawie 100% pogrzebów może być zakwalifikowanych to tej kategorii. Ale jeśli tak się sprawy mają, jaki jest sens podawania reguły, którą można obejść prawie w stu procentach?

 

Po szóste, problem pastoralny. Wielu księży mówi, że nie zmieni się nic i nie ma się co przejmować. Ale boję się, że znajdą się tak „gorliwi”, że nie odprawią Mszy nad urną odwołując się do listu o kremacji i nie biorąc pod uwagę racji krewnych zmarłego. I wtedy może znowu być zgrzyt a przecież mamy ich już wystarczająco.

 

Po siódme, problem chronologiczny. Gdyby odprawiać zarówno Mszę na ciałem jak i potem obrzęd złożenia urny, to zasadniczo trzeba będzie dwa razy poświęcić czas dla jednego zmarłego.  W większości parafii dodałoby to tylko pracy księżom, bo prościej od razu po Mszy iść na cmentarz  niż dwa razy jeździć na pogrzeb.

 

Po ósme, problem  teologiczny. Chodzi o to, że Msza św. powinna być raczej sprawowano nad ciałem a nie nad prochami. Tego nie rozumiem. Nie ma żadnej przesłanki teologicznej, która by sugerowała takie posunięcie. Co więcej, ani ciało ani proch nie jest człowiekiem, już nie mówiąc o tym, że proch też jest ciałem, bo przecież nie cieczą.

 

Po dziewiąte, problem liturgiczny. Stolica Apostolska już w 1977 zwróciła uwagę, iż „nie wydaje się stosownym, aby nad prochami celebrowano obrzędy, które mają na celu uczczenie ciała zmarłego”. List podkreśla też konieczność zachowania „prawdziwości i czytelności znaku liturgicznego”. Ale jeśli iść tym tokiem, to dlaczego nikomu na świecie nie wydaje się niestosownym mówienie w czasie pogrzebu formuły „Prochem jesteś i w proch się obrócisz, ale Pan Cię wskrzesi w dniu ostatecznym”? Przecież to nie proch, tylko ciało! Albo wymawianie w Środę Popielcowa podczas posypywania popiołu: „Prochem jesteś i w proch się obrócić”? Przecież to żywi ludzi! Poza tym co za problem byłoby opracować nowe obrzędy pogrzebu z dwoma wersjami Mszy św. pogrzebowej: nad trumną z ciałem i nad urną z prochami?

 

Po dziesiąte, problem biblijny. Jeśli używa się argumentu z Biblii na temat sposobu pochówku, to dlaczego nie użyć tej logiki, kiedy chodzi o trumny? Po co bowiem chować zmarłych w trumnach? Byłoby i taniej i bardziej biblijnie.

 

Problemów wynikających z listu o kremacji pewno jest zapewne więcej i oczywiście ani ich liczba ani waga nie jest argumentem, gdyby głos Kościoła  w tej sprawie był głosem Duch Świętego. A nawet jeśli mamy do czynienia tylko z jakimś rodzajem uregulowania przejściowego, to nie ma co drzeć włosów, bo nie z takimi przepisami musimy żyć na tym ludzkim świecie.

 

Wydaje się jednak, że list powinien przed wszystkim zachęcić do pracy: teologów nad ewentualną różnicą Mszy na ciałem i nad prochami, liturgistów nad nowymi obrzędami a piszących listy nad szerszą konsultacją teologiczno-pastoralną, pamiętając, że obowiązkiem Kościołów lokalnych jest nie tylko Rzymu słuchać, ale i Rzymowi radzić.

Opublikowano w Ekspres Homiletyczny