Menu Zamknij

Problemy z Adwentem

EksHom XII 2011

 

Oprócz wielu pytań o Adwent, dwa wracały w tym roku jak bumerang.

Pierwsze związane  z liturgią. Z jednej strony ubieramy ornaty fioletowe i nawet w niedzielę nie śpiewamy Gloria. A z drugiej roraty na biało i z Chwała na Wysokości i nie tylko rano, bo dziwna praktyka rorat wieczornych wciska się zabijając przepiękną tradycję. Mówimy o radosnym oczekiwaniu a ubieramy się do ołtarza jak na pogrzeb. Mówimy, że trzeba pokuty i nawrócenia a śpiewamy Gloria jak by to była już Betlejemska Noc.

Mamy problem z liturgią adwentu. I to nie od dzisiaj.

Drugie pytanie boli mnie osobiście jeszcze bardziej. Pytanie o sens kolędowania przed Bożym Narodzeniem, dzielenia się opłatkiem przed wigilijną nocą, wystawiania jasełek zanim pasterze przyjdą do żłobu. Już nie mówię o kolędach usłyszanych 20 listopada w Essen, czy tydzień później na krakowskim rynku. Myślę o katolickich uczelniach, szkołach i wspólnotach, które nie umieją po prostu zaczekać i to paradoksalnie w tym okresie, który nazywany jest czasem oczekiwania.

Nie chcę, by to zabrzmiało trywialnie, ale dziwimy się niekiedy młodym, że zaczynają współżycie przed ślubem a sami nie umiemy zaczekać z właściwymi znakami na właściwy czas.

Zasadniczo są dwa wyjścia z tych dwóch adwentowych problemów. Po pierwsze można by zastanowić się raz jeszcze nad istotą Adwentu a może i dostosować liturgię do komercji i świata. Tak ustawić znaczenie tego okresu, żeby sens miały i kolędowanie, i zakupy a nawet opłatek. Ustawić Boże Narodzenie jako szczyt, do którego zmierza wszystko. Drugi sposób to wrócić do właściwego znaczenia znaków i bronić za wszelką cenę czasu oczekiwania, bronić przed tym wszystkim, co czekaniu przeszkadza. Bronić przynajmniej w Kościele.

Boję się jednak, że wybierzemy drogę trzecią, czyli, że zostanie tak jest.

 

Opublikowano w Ekspres Homiletyczny