Menu Zamknij

Biorę to do serca, dlatego też ufam

Homilia na pogrzeb studenta wyrzuconego z pociągu

Kraków, WSD, listopad 1996

 

Umiłowani! Krewni i przyjaciele zmarłego Mariana!

Na nic się zdadzą ludzkie słowa pocieszenia, rozpamiętywania i żalu. Śmierć obecnego z nami Mariana zbyt mocno wstrząsnęła wszystkich tutaj zebranych, by ludzkie słowa mogły utulić niespokojny żal. A skoro przyszliśmy do świątyni, skoro usłyszeliśmy słowo Boga, to zatrzymajmy się nad nim i rozważmy, czy czasem nie zna ono odpowiedzi na nasz ból i wielką troskę.

Żadna Księga Świętego Pisma już w swoim tytule nie jest tak bliska naszym uczuciom jak czytana przed chwilą Księga Lamentacji. Pójdźmy więc za jej głosem, bo jej głos głosem naszego bolejącego serca.

„Pozbawiłeś moją duszę spokoju, zapomniałem o szczęściu” – żali się autor Bogu. A czy nas, Panie nie pozbawiłeś szczęścia, nie zabrałeś w jednej chwili drogiego skarbu naszego życia? Jakżeż myśleć o szczęściu i mieć duszę spokojną, skoro zabrałeś to, co było tak ukochane?

„I rzekłem – woła autor – przepadła moja moc i ufność moja w Panu”. Niedaleko jesteśmy i my od takiego słowa. Osłabła nasza ufność w Boga, staliśmy się słabi, nic nie znaczący, powaleni tragicznym wypadkiem, bo skoro Bóg zabiera tak młodych ludzi, to kto wie, czy ja jutro nie będę żegnany przez społeczność Kościoła.

„Wspomnienie udręki i nędzy – powie autor – to popiół trucizna, stale wspomina i rozważa we mnie dusza”. Bo jak tu nie rozważać takiego zdarzenia? Takiej głupoty i bezmyślności, i nieludzkości tych, którzy wyrzucili z pociągu Mariana. To trucizna dla naszego serca. Ich postawa zatruwa naszą miłość, wzbudza odrazę a może i nienawiść. Ból może zatruć miłość bliźniego, bo jak tu kochać, gdy chodzą po ziemi tak bezczelni mordercy? Trudno o tym zapomnieć, dlatego stale rozważa dusza piszącego Księgę Lamentacji.

Ale nie po to rozważa autor ból i nędzę, by zatruć swoje życie, by znienawidzić. Nie po to też mówimy o zmarłym, by popaść w niekończący się smutek i nienawiść do sprawców. Więc po co?

„Biorę to sobie do serca, dlatego też ufam”. To zdanie Księgi Lamentacji niech każdy z nas wyryje sobie w pamięci z dzisiejszego pogrzebu. „Biorę to sobie do serca, dlatego też ufam”.

To, co się stało, trzeba wziąć do serca, nie na usta plotek ani biadania, ale do głębi sanktuarium naszego sumienia. Wziąć z sobą do serca to porozmawiać, ale z tym, który jest w sercu – z Bogiem.

A Bóg odpowiada nam słowami dzisiejszej Ewangelii. „Wasz syn, to jeden ze sług, którego posłałem do mojej winnicy, czyli wyznaczyłem mu jego życiowe zadanie. Jechał pociągiem do winnicy Bożych planów. Ale go zabili, jak zabili i inne sługi, jak zabili i mojego Syna – Jezusa Chrystusa”. Lecz przyjdzie dzień, kiedy sam Bóg przyjdzie na ziemię – swoją winnicę – i osądzi wszystkich, którzy dopuszczają się takich niesprawiedliwości. A ten zabity, sługa Marian, spełnił swoją rolę w życiu. Dlatego módlmy się, by nie ominęła go wieczna nagroda. W Bogu bowiem żadne dobro nie ulega zatraceniu, żaden człowiek, o ile nie chce, nie ulega zniszczeniu.

„Biorę to sobie do serca, dlatego też ufam”. Branie sobie do serca, to rozważanie z Chrystusem wydarzenia, rozważanie z Ewangelią każdej chwili, nawet, gdy ona jest tak tragiczna. Bo Ewangelia, bo Chrystus daje nam ufność w beznadziei i pokój w tragedii. To nie ufność zapomnienia, bo zbyt wielki jest ból, by machnąć ręką na wszystko, ale to ufność poddania się Bogu. Dlatego też autor Księgi Lamentacji następne słowa wypowie już w duchu ufności.

„Jest nowa i świeża co rano: ogromna Twa wierność” – mówi autor. Ufność jest wiarą w wierność Boga, a skoro Bóg jest wierny, to nie pozwoli zginąć tym, którzy z rąk ludzkich zginęli.

„Działem mym Pan – mówi moja dusza, dlatego czekam na niego”. Autor w bólu widzi Boga jako nagrodę. Tej nagrody pragniemy i my dziś dla zmarłego Mariana. Dlatego modlimy się o niebo dla niego, bo gdy będzie z Panem nic więcej nie będzie mu potrzeba i żaden ból ziemskiego konania nie przyćmi radości chwały wiecznej.

„Dobry jest Pan dla ufnych, dla duszy, która Go szuka” – autor zdaje się mówić do nas, byśmy nie zatrzymywali się nad cierpieniem, ale swój ból przynosili do Pana, szukali Go choćby z zapłakanymi oczyma.

„Dobrze jest czekać w milczeniu ratunku od Pana”. Nie tylko mamy Boga szukać, ale w szukaniu milczeć, nie przeplotkować bólu, ale ufać Panu i czekać wybawienia od kary dla zmarłego, a dla nas od zachwiania w nieograniczoną miłość Boga.

I tak to ostatnie zdanie z dzisiejszego czytania uczy nas o tym, iż rozważanie o tak tragicznej dla nas sprawie, jaką jest śmierć Mariana, ale rozważanie z Chrystusem, zamyka nam usta, bo żadne słowo nie odda, ani nie ogarnie bólu, jaki przeżywają wszyscy kochający niedawno jeszcze żyjącego studenta.

„Dobrze jest czekać w milczeniu ratunku od Pana”.

Marianie, ty już czekasz w milczeniu ratunku od Pana. Niech i my czekamy Twojego wybawienia, i to czekamy nie na próżno lecz zanosząc serca i modlitwy przed oblicze miłosiernego Pana.

Udziel, Panie życia wiecznego zmarłemu Marianowi a nam daj pociechę w smutku z powodu jego śmierci. Amen.

Opublikowano w Pogrzebowe