Menu Zamknij

Zabójstwo ducha

V przykazanie Boże

Kraków-Ruczaj, 9.05.1999

 

Oto idzie sąd. Tym razem nie musimy wstawać. Siedźmy. Skład sędziowski jak co niedziela: Najwyższym Sędzią – Bóg. Prokuratorem jest Biblia. Świadkowie siedzą na sali zwanej kaplicą na Ruczaju. Sprawa jest bardzo ważna. Otóż przyniesiono teczki z wykroczeniami przeciw V przykazaniu. Można zabić ciało, ale to nie wszystko. W niedzielę – 9 maja – w ostatnim roku przez jubileuszem tysiąclecia pada oskarżenie: – Są tacy, którzy zabijają ducha!

Drodzy Parafianie!

Kto jest oskarżony i jakimi narzędziami dokonuje się tego morderstwa?

Na ławie oskarżonych zasiadają wpierw rodzice.

– Dlaczego zabijacie ducha?

– Jak to? My zabijamy ducha?

– Tak! narzędziem Waszej zbrodni jest zaniedbanie. Są fakty.

– Jakie?

– Kilka lub kilkanaście lat temu przynosiliście dziecko do chrztu świętego. Ksiądz mówił wtedy do was: „Drodzy rodzice, prosząc o chrzest dziecka, przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania go w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłowało Boga i bliźniego, jak nas nauczył Jezus Chrystus”. Odpowiedzieliście wtedy – „Jesteśmy świadomi”.

I co się stał z tym przyrzeczeniem? Parę tygodni temu jeden z was napisał dziecku usprawiedliwienie: Proszę zwolnić mojego syna z 2 ostatnich lekcji. Powód? Chcę, aby syn towarzyszył mi w robieniu zakupów w Makro, gdyż mam dzień wolny a sam nie lubię jeździć.

Są fakty.

We wrześniu 1998 r. w jednej z krakowskich szkół podstawowych na 26 uczniów klasy I, 11 nie potrafiło zrobić znaku krzyża, ani samemu ani z pomocą księdza. Wszyscy uczniowie są dziećmi katolików.

Są fakty.

Parę tygodni temu jedno z ruczajowskich rodziców publicznie wypowiedziało zapewne nie tylko osobistą opinię: religia i tak zawsze było ostatnim przedmiotem, którym się nie powinno zbytnio przejmować. Rodzic uważa się za katolika.

Są fakty.

Niektórzy powtarzają najgłupszą opinię: Jak ksiądz dziecko zachęci, to ono pójdzie do Kościoła. Ja dziecku nie będę mówić, co ma zrobić. Nie będę przypominać o I piątku, o majówkah, o pacierzu. Ma już 9 lat. Jest wolne – niech samo decyduje o swojej wierze. Ci sami katoliccy rodzice nie pozwalają jednak na chodzenie bez czapki w zimie, na wkładanie ręki do wrzątku, na wyskakiwanie z 10 piętra.

To oskarżenie wysuwają w imieniu Biblii kapłani. Przecież byliśmy przy chrzcie Waszego dziecka. Co zrobiliście ze świętym przyrzeczeniem? Z Boga nie można kpić. Rodzice! Zabijacie ducha poprzez zaniedbanie wychowania religijnego.

Na ławie oskarżonych wprowadzono innych rodziców. Pada następne oskarżenie. Zabójstwo duchowe – z premedytacją. Narzędziem zbrodni – zakazywanie swoim dzieciom pogłębiania wiary. – Jak to? My zabraniamy dzieciom pogłębiania wiary?

Są fakty.

16 marca tego roku było nawiedzenie Obrazu MB Częstochowskiej w naszej Parafii. Dwa dni później, około 200 metrów od kaplicy w stronę postoju taksówek toczy się rozmowa.

– Byłaś na czuwaniu młodzieży o 20.00 we wtorek?

– Nie byłam, bo chodzę do 8 klasy i mama powiedziała, że to jest zbyt późno.

– A czy ktoś był z twojej klasy?

– Tak były koleżanki, prawie wszystkie.

– To pewnie masz bardzo porządną mamę. Tak troszczy się o twoje wychowanie, martwi się o ciebie.

– Ja wiem…

– A powiedz mi, czy w ogóle mama nie pozwala ci wychodzić, czy byłaś w tym roku gdzieś na sylwestra?

– Tak. Byłam u kolegi z przyjaciółką

– To pewno musiałaś wrócić o dziewiątej.

– Nie, nie musiałam.

– To do której siedzieliście u kolegi?

– Było coś parę minut po piątej nad ranem jak przyszłam do domu.

– I co – mama nic nie mówiła?

– Nie. Powiedziała, że w sylwestra, to mogę siedzieć i do rana, bo to jest szczególny dzień…

Oskarżenie wysuwają uczniowie Jezusa. Dlaczego zabraniacie dzieciom przychodzić do Jezusa? Myśmy zabraniali, kiedy nasz mistrz był zmęczony, chcieliśmy, żeby odpoczął a wiele matek cisnęło się ze swymi pociechami po Jezusowe błogosławieństwo. Wtedy On powiedział każdej matce i każdemu ojcu: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie. Nie zabraniajcie im” Sami nie chcecie, pozwólcie choć dzieciom.

Boicie się, że Wasze dziecko zostanie księdzem?

Boicie się, że 10 letni syn nie umie przechodzić przez jezdnię?

Wmawiacie dziecku, że na Kościół szkoda czasu?

Mówicie, że jak się jedzie na weekend, to trzeba wypocząć a nie szukać kościoła, żeby pójść na Mszę świętą?

Rodzice! Zabijacie ducha Waszych dzieci narzędziem zakazywania religijnych praktyk!

Rozprawa trwa nadal. Tym razem oskarżają żołnierze rzymscy. Na ławie oskarżonych zasiada młodzież.

Żołnierze rozpoczęli.

– To my byliśmy przy ukrzyżowaniu Jezusa. Wyśmiewaliśmy się z Niego. Biliśmy Go trzciną po głowie. Pluliśmy na Niego. Graliśmy w kości, kiedy On umierał. Podarliśmy Jego szatę, rzucaliśmy los o suknię. Wy – robicie to samo!

Są fakty.

16 letnia dziewczyna mówi z płaczem. Proszę księdza – tak chciałabym umocnić się w sakramencie bierzmowania, bo cały czas śmieją się ze mnie w klasie, że chodzę co tydzień do kościoła.

Co do kościoła chodzisz? Świętym będziesz!

Co na rekolekcje oazowe jedziesz? A co tam będziesz – tylko klepał zdrowaśki?

Co, ty się modlisz?

A ja, ani moi starzy nigdy nie chodzimy do kościoła a widzisz, jaki wóz mój tata ostatnio sobie kupił!

Ty, popatrz się! Zielona szkoła a on mówi pacierz. Chory!

Co ty, będziesz słuchał czarnych? Ja tam nie wierzę, bo ci z krzyżem rządzą polską. Widzisz jak jest. Mieszają się wszędzie.

Zabójstwo ducha narzędziem wyśmiewania się z wiary. Perfidna personifikacja pokusy potężnego przeciwnika – młodzieżowy szatan.

Rozprawa toczy się dalej. Tym razem z ramienia Biblii prokuratorem jest św. Filip – diakon z Dziejów Apostolskich. Na ławie oskarżonych postawiono dzieci.

Oto jego zarzut. Setki młodocianych popełniają najgorszą zbrodnię – samobójstwo duchowe. Chcą się zagłodzić na śmierć. Nie karmią się Eucharystią. Nie wzmacniają swoich sił czytaniem Pisma świętego ani modlitwą, nie oczyszczają się w sakramencie pokuty. Przecież oni zabiją w sobie życie wiary!

Kiedy byłem w Samarii głosiłem Chrystusa. Tłumy słuchały z uwagą i skupieniem moich słów i wielka radość zapanowała w tym mieście. A ci oskarżeni nie chcą słuchać słowa Bożego. Zamykają serca na katechezie, zakładają słuchawki, kiedy Bóg chce do nich w ciszy powiedzieć, rękami i nogami bronią się przed pójściem na majówkę. Nie chcą karmić ducha. A przecież nie są szczęśliwi. Młodzi przybici. Młodzi gniewni. Młodzi załamani. Młodzi bezsensowni. Młodzi starzy.

Boże najwyższy Sędzio. Te dzieci popełniają samobójstwo duchowe!

– Tak wiem – mówi Bóg – i serce me boli. To do każdego z nich skierowałem słowa Apokalipsy:

„Masz imię, które mówi, że żyjesz, a jesteś umarły”.

Rozprawa toczy się dalej i wiele postaci trzeba by oskarżyć o zabójstwo ducha. Telewizja i video, czasopisma i audycje radiowe, reklamy i nagonka na chrześcijańskie wartości, promowanie konsumpcyjnego stylu życia. Ideał szczęśliwego kombinatora. Zakombinować, załatwić, zarobić, zjeść, zjeździć, zużyć, zażyć. Tysięczne twarze jednego wielkiego grzechu zgorszenia – morderstwo duchowego względem tych, którzy małej wiary.

Drodzy bracia i siostry!

W tym sądzie nie ma obrońcy, nie po to bowiem Bóg dał człowiekowi rozum, by głupotę bronić.

Sąd udaje się na naradę. Módlmy się o opamiętanie dla morderców ducha, zanim wraz ze śmiercią zapadnie ostateczny wyrok.

Opublikowano w O Dekalogu